Wróciliśmy do domu. Nie wiem czemu, ale byłam zła na ojca. Ile on miał dziewczyn?! Ponoć moja mama była tą jedyną. Poszłam na górę. Z pokoju Lily było słychać śmiechy jej i Jamiego. Wkurzało mnie to. Kochałam go. On mnie też. I Lily też. Poszłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Osunęłam się po ścianie. Podciągnęłam nogi do klatki piersiowej. Zaczęłam płakać. Strasznie bolało. Nie byliśmy my razem, ale ten trening.... i jego uśmiech... on ma Lily, a ja mam. Cóż nie mam nikogo, ale jest okay.
- Johanna! Wszystko w porządku? - spytał zatroskany Jock. - Otwórz.
- Nie chce rozmawiać. - odparłam.
- Jak będziesz chciała rozmawiać to jestem na dole. - słyszałam oddalający się dźwięk kroków. Ból wewnętrzny jest nie do wytrzymania. Poszłam do łazienki. Z szuflady wyjęłam żyletkę. Nigdy się nie cięłam, ale teraz nie dawałam rady. Usiadłam na krześle w łazience. Zaczęłam robić sobie kreski na ręce, patrząc jak krew po niej spływa. Ból wewnętrzny był bardzo silny bo nie czułam tego zewnętrznego. Dawało mi to ulgę. Odłożyłam żyletkę. Całe spodnie miałam we krwi. Czułam się lepiej. Mimowolnie osunęłam się na ziemię.
Za mną przewróciło się krzesło, wydając głośny huk.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam krzyk Jamiego. Strasznie kręciło mi się w głowie.
- Johanna! Coś ty zrobiła?! - złapał mnie za nadgarstki. Jak on tu się dostał. Czary. - Jock! Przynieś apteczkę! - rozkazał.
- Zostaw! - krzyknęłam. Resztkami sił zaczęłam się szarpać. Chwilę później zjawił się Jock z apteczką.
- Boże... Johanna..
- Zostawcie mnie wszyscy. Ja chcę się wykrwawić. - mamrotałam. Potem była ciemność.
~*~
Poczułam, że ktoś głaszcze mnie po głowie. Otworzyłam oczy. Była to Katy. Zdziwiłam się, że ona tu jest.
- Katy? - spytałam.
- Johanna. W końcu się obudziłaś. - ja spałam. Nie pamiętam co się stało. Pamiętam Jamiego. Krzyczał. A potem ciemność.
- Co się stało?
- Pocięłaś się.
- Yhym. Ile spałam?
- Jakieś trzy albo cztery godziny. - odpowiedziała. - Powiem ci że ten Jamie nie jest tak ładny jak mówiłaś. Jest o wiele ładniejszy. - uśmiechnęła się.
- Miło mi. - powiedział. Katy się zarumieniła.
- W ninje się bawisz? - spytała sarkastycznie. Roześmiali się. - A ty czemu się nie śmiejesz? - powiedziała przyjaciółka.
- Możesz wyjść? - spytał Jamie. Pokiwała głową i wyszła.
- Słuchaj... - powiedział siadając obok mnie i łapiąc mnie za rękę. - To wcale nie jest tak. Ja dzisiaj zerwę z Lily. Będziemy mogli być razem.
- Ale ja nie chce. Jamie. Idź już. Ja nie chce łamać serca Lily. - powiedziałam. Pochylił się nade mną i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek.
- Johanna! Wszystko w porządku? - spytał zatroskany Jock. - Otwórz.
- Nie chce rozmawiać. - odparłam.
- Jak będziesz chciała rozmawiać to jestem na dole. - słyszałam oddalający się dźwięk kroków. Ból wewnętrzny jest nie do wytrzymania. Poszłam do łazienki. Z szuflady wyjęłam żyletkę. Nigdy się nie cięłam, ale teraz nie dawałam rady. Usiadłam na krześle w łazience. Zaczęłam robić sobie kreski na ręce, patrząc jak krew po niej spływa. Ból wewnętrzny był bardzo silny bo nie czułam tego zewnętrznego. Dawało mi to ulgę. Odłożyłam żyletkę. Całe spodnie miałam we krwi. Czułam się lepiej. Mimowolnie osunęłam się na ziemię.
Za mną przewróciło się krzesło, wydając głośny huk.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam krzyk Jamiego. Strasznie kręciło mi się w głowie.
- Johanna! Coś ty zrobiła?! - złapał mnie za nadgarstki. Jak on tu się dostał. Czary. - Jock! Przynieś apteczkę! - rozkazał.
- Zostaw! - krzyknęłam. Resztkami sił zaczęłam się szarpać. Chwilę później zjawił się Jock z apteczką.
- Boże... Johanna..
- Zostawcie mnie wszyscy. Ja chcę się wykrwawić. - mamrotałam. Potem była ciemność.
~*~
Poczułam, że ktoś głaszcze mnie po głowie. Otworzyłam oczy. Była to Katy. Zdziwiłam się, że ona tu jest.
- Katy? - spytałam.
- Johanna. W końcu się obudziłaś. - ja spałam. Nie pamiętam co się stało. Pamiętam Jamiego. Krzyczał. A potem ciemność.
- Co się stało?
- Pocięłaś się.
- Yhym. Ile spałam?
- Jakieś trzy albo cztery godziny. - odpowiedziała. - Powiem ci że ten Jamie nie jest tak ładny jak mówiłaś. Jest o wiele ładniejszy. - uśmiechnęła się.
- Miło mi. - powiedział. Katy się zarumieniła.
- W ninje się bawisz? - spytała sarkastycznie. Roześmiali się. - A ty czemu się nie śmiejesz? - powiedziała przyjaciółka.
- Możesz wyjść? - spytał Jamie. Pokiwała głową i wyszła.
- Słuchaj... - powiedział siadając obok mnie i łapiąc mnie za rękę. - To wcale nie jest tak. Ja dzisiaj zerwę z Lily. Będziemy mogli być razem.
- Ale ja nie chce. Jamie. Idź już. Ja nie chce łamać serca Lily. - powiedziałam. Pochylił się nade mną i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek.
- Johanna słyszałam, że ... - zaczęła Lily wchodząc do pokoju. Szybko się od siebie odsuneliśmy. Stała i się w nas wpatrywała z otwartą buzią. Do oczu napłynęły jej łzy. Uciekła do swojego pokoju.
- Kurde. - wstałam i poszłam do niej.
- Powinnaś leżeć. - upomniał mnie tato. Zignorowałam go i machnęłam ręką.
- Lily otwórz. - powiedziałam pukając do drzwi jej pokoju.
- Już przestałaś się z nim obściskiwać?! - krzyknęła. Była zła.
- Daj spokój. To tylko chłopak. Nie warto się o niego kłócić.
- Miło znać twoje zdanie. - powiedział blondyn i wyszedł. Lily otworzyła drzwi.
- Posłuchaj. - zaczęłam.
- Wyjeżdżam. - co chwile wyjeżdżała.
Zeszła na dół. Poszłam do swojego pokoju, usiadłam i się rozpłakałam. Poczułam rękę na swoim ramieniu.
- Nie martw się, mała. Będzie wszystko okay.
- Czemu ja muszę wszystko popsuć?!
- Spokojnie. Nie warto płakać.
- Johanna! Chodź na chwilkę! - krzyknął tato z domu.
- Zaczekaj. - powiedziałam do przyjaciółki. Zeszłam na dół.
- Co jest? - spytałam.
- Czemu Lily wyjechała? - powiedział ojciec.
- Mała sprzeczka. Tylko po to mnie zawołałeś?
- Nie. - odparł. - Wyjeżdżam na weekend z Amber i Jockiem. Zostaniesz sama. Wrócimy w poniedziałek.
- Okay. O której wyjeżdżacie?
- Za pół godziny.
- Okay. - odparłam i ruszyłam na górę. -Katy, mam dobrą wiadomość. Ojciec, Amber i Jock wyjeżdżają. Cała chata wolna, aż do poniedziałku.
- To robimy prywatkę!
- Jestem za. - odparłam.
Siedziałyśmy i omawialiśmy szczegóły imprezy. Usłyszałam wołanie taty z dołu. Poszłam się pożegnać.
- Teraz jesteśmy same.
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Będzie impreza xDDDD liczę na kom...
Aisa
Ha jestem pierwsza osoba ktora to skomentowala. Czekam na kolejny rozdzial :*
OdpowiedzUsuńI jedyna :))) Zaczęłam pisać ;*
UsuńPrzepraszam, że nie komentowałam, ale nie miałam czasu. Jeszcze raz przepraszam. Rozdział świetny. Jamie to dupek ;/ Ale mam nadzieję, że jeszcze ,,odkupi" swoje winy. Z niecierpliwością czekam na next :* <3
OdpowiedzUsuńDziękuję. Rozumiem, szkoła, święta, rodzona itp. Ciszę się że komentujesz każdy post. Sprawia mi to ogromną radość.
UsuńZaczęłam czytać i jest fajnie. Dziwny pomysł, który mi przypadł do gustu. Czekam na nextas;) życzę weny
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się spodobał. Dziękuję. :*
Usuń