poniedziałek, 30 marca 2015

Ona

Wyszłam ze szpitala. Poszłam do domu. Tato siedział, wpatrując się w jej zdjęciem. Amber była cały czas przy nim. Wspierała go. Nie wiem gdzie był Jock. Pewnie z Jack'iem. On też to przeżył. Miał tylko trzynaście lat. Byłam wyczerpana. Poszłam spać.

* Oczami Johnny'ego*
No mogłem pogodzić się ze stratą. Moja rodzina też odczuwała wielki ból i smutek. Amber cały czas przy mnie była. Może i za sobą nie przepadały, ale Amber była w rozpaczy.
Drzwi wejściowe trzasnęły. Kto to mógł być?! Wszyscy byli w domu ... Ku mojemu zdziwieniu, to była Johanna. Zamarłem. Ubrana była, jak zwykle na czarno. Skórzane, przylegające, spodnie. Top i skórzana kurtka. Na nogach miała glany. Wyglądała na wkurzoną. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Czemu mi nic nie powiedziałeś?! - krzyczała.
- O co ci chodzi? - spytałem spokojny, nie mogłem uwierzyć, że to ona.
- Mówi ci coś imię Leon?! - nie chciałem więcej słyszeć tego imienia. - Wyjdź. - rozkazałem. Amber wyszła.
- No tłumacz. - założyła ręce na piersi.
- Skąd o nim wiesz?! - teraz to ja krzyczałem.
- Myśleliście, że umarłam. Leon tak zrobił. Panował też nad moimi snami. Powiedział mi wszystko. Czemu mi nie powiedziałeś?! Byłam tam, słyszałam, czułam, ale nie mogłam się ruszyć.
- A co wiesz?
- Wiem wszystko o mojej mocy. To dlatego mama wyjechała do Polski. Chciała mnie przed nim chronić. Jestem jakąś czarownicą, o nie zwykłej mocy?! To chore! Dobra zauważyłam, że czasami wokół mnie dzieją się dziwne rzeczy! Ale żeby wysłać takie głupoty?! To on ją zabił?!Mów!
- To nie tak. Owszem jesteś czarodziejką. Nie taką jak w Harrym Potterze, ale coś podobnego. - zaczęłem jej tłumaczyć- Nie wiem czy to był on. Ma swoich ludzi. Wszędzie. Nie zbliżaj się do niego. Wykorzysta twoją moc.
- Wiedział, że tak powiesz! Może to ty chcesz wykorzystać moją moc?!
- Jesteś moją córką. Nie zrobiłbym ci tego. Gdy stracisz swoją moc. Stracisz życie.
*Oczmi Johanny*
Jaka moc?! Nic z tego nie rozumiałam. Czy istnieją istoty nadmaturalne?! Miałam kompletny mętlik w głowie.
- Muszę się przewietrzyć. - rzuciłam pośpiesznie i wyszłam. Po drodze minęłam Jock'a, który wyglądał jagby widział ducha.
Szłam przed siebie. Doszłam do parku. Usiadłam na ławce. Przyciagnęłam kolana do piersi.
Po chwili obok mnie ktoś usiadł.
Wiedziałam, że jest to Alex.
- Znowu coś nie tak? - spytał. Był ostatnią osobą, której chciałam się zwiarzać.
- Nie.
- To czemu tutaj siedzisz.
- Bo mogę.
- Widzę, że coś jest nie tak jak powinno. - objął mnie ramieniem. Nawet tego nie czułam.
- Nie ważne.
- Czemu tak długo cie nie widziałem?
- Byłam ... - nie chciałam mówić o Leon'ie - po za miastem, odpocząć.
- Chyba kłamiesz.
- Nie. A ty, gdzie byłeś?
- Miałem parę rzeczy, do załatwienia. Wymagający szef. Rozumiesz.
- Pracujesz? - byłam zdziwiona.
- Tak ... yyy ... jako ... yyy ... detektyw. - jąkał się.
- Nie spodziewałam się tego po tobie.
- Wiesz ... zacząłem nie dawno.
- Yhy ...
- Johanna! Ty żyjesz! - usłyszałam za sobą krzyk Katy. - Co ty tu z nim robisz?
- Katy, to nie tak! - wstałam szybko i do niej podbiegłam. Odsunęła się ode mnie.
- Nie! Ja miałam cie za przyjaciółkę! A ty ... z nim... - była lekko zaniepokojona. Pobiegła. Byłam za łamana. Poszłam dalej. Nie widziałam, jak Alex odchodzi. Trudno.
Ktoś złapał mnie od tyłu i ręką zatkał usta.
- Aaa! - zaczęłam krzyczeć. Bezskutecznie.
Dostałam mocno w tył głowy. Potem była ciemność.

Obudziłam się. Siedziałam pod ścianą w ciemnym pokoju. W pomieszczeniu nic nie było. Wywnioskowałam, że jest to piwnica.
- Ooo... obudziłaś się. - był to Leon. Od razu poznałam go po jego łysinie oraz
jego masywnej posturze.
- Czego chcesz?! - warknęłam. Ręce miałam związane metalowym łańcuchem.
Im bardziej ruszałam ręką tym bardziej piekło.
- Metal zatrzymuje moc. Dobijmy targu. Ja zwrócę ci wolność, a ty oddasz mi swoją moc.
- Nigdy! Sama do końca jej nie odkryłam! - w ogóle jej nie odkryłam. Nie wierzyłam w nią.
- Nie to nie. Posiedzisz tu trochę. Ale nie będziesz sama. - odwrócił się. - Chodź tu. - nie wiedziałam kogo się spodziewać. Po schodach zszedł chłopak. Zanałam go. Nigdy bym się go tutaj nie spodziewała.
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Nie wiem czy to dobry pomysł ...

1 komentarz: