poniedziałek, 30 marca 2015

Ona żyje

* Oczami Johnny'ego*
Wybiegłem ze szpitala. Nie mogłem znieść myśli, że ona nie żyje. I to prze ze mnie. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Poszedłem do pubu. Piłem kieliszek za kieliszkiem. Godzinę później, nie wiedziałem co się dzieje. Byłem już dość pijany. Tak jak na gali, kiedy musiałem przemawiać. To były czasy. Do pubu wszedł Jock.
- Chodź stary. - powiedział biorąc mnie pod ramię. Nie przeszkadzało mi to. Skierowaliśmy się do samochodu.
Chwilę później byliśmy w domu. Jock zaniósł mnie.do łóżka. Zasnąłem.
*Oczami Jock'a*
Nie wiem, czemu Johnny, aż tak się upił. To musiało być coś naprawdę poważnego. Może chodzi o Amber? Albo, o któreś z jego dzieci? Będę musiał to sprawdzić. Z myślenia przerwało mnie trzaskaśnięcie drzwi. Zszedłem na dół. Lily wróciła cała zapłakana. Szybko uciekła do swojego pokoju. Nadal nic nie rozumiałem. Usiadłem na fotelu w salonie, rozmyślając.
- Co tak siedzisz po nocy? - odezwała się zaspana Amber.
- Obudziłem cię?
- Nie. Obudziłam się czegoś napić.
- Nie wiesz co się stało z Lily i Johnnym? - spytałem.
- Nie wiem. - teraz miałem pewność, że nie była to Amber.
- Idź lepiej spać. Jutro nie wstaniesz.- miała rację.
- Dobranoc. - uśmiechnęła się.
- Dobranoc. - odpowiedziałem. Amber poszła na górę. Ja siedziałem, aż w końcu usnąłem w fotelu.
*Oczami Lily*
Weszłam do pokoju. Leżałam na łóżku. Po chwili zasnęłam.

Obudziłam się rano. Nadal nie mogłam zapomnieć o wczorajszym dniu.
Wzięłam prysznic, ubrałam się i umalowałam.
Poszłam do jej pokoju. Wyglądał fantastycznie. Szkoda, że ona nie zdążyła go zobaczyć. Jock z Jack'iem sami ustawili meble. Według mojego pomysłu, oczywiście.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony Jock. Nie widziałam, jak wchodzi.
- Ona umarła. - Jock nagle pobladł. - tak nam wmawiają lekarze, ale ja wiem że ona żyje.
- Spokojnie. Będzie dobrze. - próbował pocieszyć mnie Jock. Bezskutecznie.
*Oczami Johnny'ego*
Obudziłem się późnym popołudniem. Po porannej toalecie, zszedłem na dół. Ból, który odczuwałem w środku, narastał.
-Cześć, kochanie. - powiedziała Amber dając mi całusa w policzek.
- Hej. - odpowiedziałem ponuro.
- Co się stało?
- Ona nie żyje. Prze ze mnie. I przez ciebie.
- Wiem, kochanie. Wiem. - powiedziała przytulając mnie.
Do kuchni weszła Lily.
- Jak się czujesz? - spytała macocha.
- Ona żyje. Ja to wiem.
- Tak, kochanie. Ona żyje. - powiedział ojciec, tuląc mnie. Chciał, abym tak myślała. Wiedział, że ona nie żyje.
- Nie oszalałam! Ona żyje! - wybiegłam z domu. Wzięłam samochód ojca i.pojechałam do szpitala.
Nadal leżała w sali nr 19. Mieli ją później wziąść na sekcje zwłok.
- Wiem, że żyjesz. Kochamy cie. Jesteś moją siostrą. - znów płakałam. - zawsze chciałam mieć siostrę. Dobrze jeszcze nie poznałaś świata, a już z niego odchodzisz. Zostań z nami. Ból po twojej śmierci, będzie ogromny. Nie rozumiem, czemu ludzie których kochamy tak szybko odchodzą. - nie mogłam powstrzymać łez. Cały czas trzymałam ją za rękę. Mogę przysiąść, że jej ręka się poruszyła. Ona żyje. Ja to wiem.
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Wiem, że do dupy, ale może się spodoba.
Aisa ;*

1 komentarz:

  1. Ona musi żyć :D Naprawdę podoba mi się sposób twojego pisania. Z niecierpliwością czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń