niedziela, 29 marca 2015

Nowy dom




Wysiadłam z samolotu. Skierowałam się po bagaże. Dołączył do mnie tato.
- Kim był ten chłopak? - spytał z niepokojem.
- Alex. Przyleciał do cioci na wakacje. Przeszkadza ci coś? - byłam lekko wkurzona. Nie musi udawać kochanego i troskliwego ojca. Zgodziłam się z nim zamieszkać, ale nadal był dla mnie obcy. Więcej wiedziałam z Internetu niż od niego.
Odebraliśmy bagaże i wyszliśmy na parking. Czekała tam na nas limuzyna. Dziwnie się czułam wsiadając do niej. Muszę się przyzwyczaić.
Chwilę później byliśmy w dzielnicy gdzie mieściły się same wille. Nie pasowałam tu. Zaparkowaliśmy i weszliśmy do jednej z willi. Za nami szedł ochroniarz. Mój ojciec nie ruszał się od niego na krok. Przyjaźnili się. Z tego co wiem miał na imię Jock.
- Nie krępuj się. - powiedział tato wchodząc do domu.
- Już wróciłeś? - spytała zdziwiona, żona mojego ojca schodząc po schodach.
- Tak.
Stałam speszona. Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć, ani gdzie iść.
- A to kto? - była wyraźnie nie pocieszona moim przyjazdem.
- To moja córka. Johanna. - nadal milczałam.
- Aha. Ile ty jeszcze masz tych dzieci? - w jej głosie nie było złości.
- Porozmawiamy później. - podszedł i ją pocałował. Skoro kochał moją mamę czemu z nią był?! - Chodź, pokaże ci twój pokój. - przytaknęłam.
Ruszyliśmy w górę po schodach. Jock wziął ode mnie bagaże.
Weszliśmy do pokoju. Był zwykły.
Po środku stało wielkie łóżko. Pod oknem było biurko z krzesłem. Oprócz tego szafa. Regał na książki. Wszystko było dobrane w nudnym blado zielonym kolorze.
Po lewej mieściły się drzwi od łazienki. Zajrzę do niej później.
- Dziękuję. - powiedziałam do Jock'a. Pokiwał głową.
- Mów jak będziesz czegoś chciała. - teraz to ja przytaknęłam.
- Rozpakuj się. - odrzekł tata i razem z ochroniarzem wyszli z pokoju.
Wzięłam kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Była śliczna. W kolorze błękitnym. Odłożyłam swoje rzeczy. Usłyszałam, że ojciec kłócił się ze swoją żoną. Nie do końca mnie to obchodziło.
Rozpakowałam resztę. Zgłodniałam, więc zeszłam na dół coś przekąsić.
Z kuchni dochodziły krzyki. Kłócili się ... i to o mnie. Bez oporu weszłam do kuchni. Nagle umilkli.
- Chcesz czegoś? - spytała, z wymuszonym uśmiechem moja macocha.
- Zgłodniałam. Przyszłam coś zjeść.
- Częstuj się. - odparł ojciec.
Podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam produkty, na które miałam ochotę i zrobiłam sobie kanapkę. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Patrzyli na mnie z wyrzutem. Najwidoczniej im przeszkadzałam.  Dojadłam kanapkę i wróciłam do pokoju. Nie byłam w humorze. Czułam się jak wróg.
- Wszystko okay? - powiedział Jock, wchodząc do mojego pokoju.
- Tak ... chyba tak. - usiadł koło mnie. - Chodzi o to, że czuję się tu strasznie obco. Chce zapomnieć o tym co mnie spotkało. Mieć nowe życie, ale nie wiem czy to dobre miejsce na to. A po za tym moja macocha mnie nie lubi.
- Rozumiem cię. Za łatwo nie będzie. Przynajmniej na początku. Dasz radę. A co do Amber. - westchnął. - Musi się do ciebie przyzwyczaić.
- Dziękuję. - powiedziałam, wymuszając uśmiech.  Jock wyszedł.
Rozpakowałam się. Nie miałam co robić. Zdecydowałam się iść na spacer po okolicy.
Przebrałam się i zeszłam na dół. Zakładając buty, krzyknęłam.
-  Wychodzę.
- Gdzie? - ojciec znalazł się nagle obok mnie.
- Obejrzeć okolice.
- Dobra. Nie wróć za późno.
Wyszłam.
Nie wiedziałam gdzie mam iść. Na szczęście mam dobrą orientację w mieście. Włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam przed siebie. Po chwili nie było już willi. Były za to kamienice ze sklepami. Patrzyłam uważnie na każdą wystawę. Wszystko wydawało się takie piękne i inne.
- Auć! - krzyknęłam i upadłam na chodnik.
-Przepraszam. - odparła dziewczyna, podając mi rękę.
- Okay. Nic mi nie jest.
- Yhym. Jestem Katy. A ty?
- Johanna.
- Nie widziałam cię wcześniej.
- Przyjechałam dziś.
- A co cię tu przywlekło. Chyba nie stereotypy, że tu łatwo zrobić karierę?
- Długa historia. - odparłam. Ręką wskazała, abym poszła za nią. Poszłyśmy na podwórze za blokiem. Usiadłyśmy na ławce. Dziewczyna wyciągnęła piwo z wnętrza kurtki. Podała mi jedną puszkę. Wzięłam ją.
- Opowiadaj. - opowiadałam jej całą moją historie. Pijąc puszkę piwa, po puszce. Śmiałyśmy się. Kiedy stwierdziłyśmy, że pora wracać, wymieniłyśmy się numerami.  telefonów. Pijana wróciłam do domu.
Już na wejściu mamrotałam i śmiałam się.
- Dobrze się czujesz? - spytał Jock, biorąc mnie pod ramię, abym nie upadła.- Chodź zanim Johnny zobaczy.
- Kocham cię. - wymamrotałam.
- Dobrze.
Wchodziliśmy po schodach. Tato wyszedł z sypialni zaspany.
- Co tu się dzieje? - raczej nie był wesoły. - Jock idź do siebie. Zajmę się nią. - teraz to ojciec wziął mnie pod ramię. Pomógł wejść do pokoju i doprowadził obok łóżka. Wyszedł. Położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz