środa, 25 marca 2015

Nowa przyjaciółka



Następne dni spędziłam w pogotowiu opiekuńczym. Jeżeli przez następny tydzień nikogo z mojej rodziny nie znajdą, pójdę do domu dziecka. Było tu ponuro i obco. W pokoju były dwa zwykłe pojedyncze łóżka obok których stały stoliki nocne, duża, wspólna, szafa, stolik z krzesłem. Mieszkałam z Kingą. Ma ona blond, długie i proste włosy oraz piękne błękitne oczy, jest szczupła, jakby była wychudzona. Zauważyłam na jej ciele ślady pobicia. Starała się je zakrywać, ale i tak je dostrzegłam.
- Chcesz pogadać? – spytała Kinga. Strasznie smuciłam się, że siedzę tu już 4 dni, a ona zawsze jest już prawie tydzień i cały czas jest wesoła. Jak ona to robi?!
- Nie. Dzięki. – odpowiedziałam ponuro. Cały czas miałam nadzieje, że to jakiś sen. Myślałam , że zaraz się obudzę. Czemu musi być, aż tak do dupy?! Dlaczego ja?! Odkąd tu trafiłam nie mam ochoty jeść, pić, rozmawiać, żyć. Od czasu imprezy Łukasz nie odezwał się ani słowem. Możliwe, że nie wiedział o moim pobycie. W końcu jak? Przecież zepsułam telefon. Nagle usłyszałam pukanie do pokoju. Kinga poszła otworzyć. Była to pani Kamila, jedna z opiekunek.
- Dziewczynki, nie przeszkadzam wam? – spytała, jak zwykle z uśmiechem na twarzy.  Pokiwałyśmy przecząco głowami.
- To dobrze. – powiedziała. Zwróciła się do Kingi. – Możesz wyjść na chwilkę? – dziewczyna skinęła głową i szybko wyszła. Zaczęłam się obawiać. Co jeszcze? Za mało mam zmartwień?
- Mam dla ciebie dwie wiadomości.
- Dobre czy złe? – spytałam
- Sama to ustalisz. – lubiłam jej sposób mówienia do podopiecznych.
- Więc … ?
- Jutro odbędzie się pogrzeb twojej mamy. Jak będziesz chciała to z tobą pójdę. – powiedziała poważnym tonem.
- A ta druga? – starałam się nie myśleć o pogrzebie.
- Z twojej rodziny znaleźli tylko babcię, dziadek nie żyje, a z tego co wiem mama była jedynaczką. Niestety babcia nie chce cię znać, twierdzi że powstałaś z grzechu i nie należy się tobą zająć. – znów zaczęłam płakać.
- Chcę iść z tobą na ten pogrzeb. Ile zostało mi do przeniesienia?
- Aż przygotują ci miejsce. Mniej więcej trzy dni. – powiedziała smutno. Zdążyłam ją polubić. - Muszę już iść. Przyjdź za pół godziny na obiad. – powiedziała z uśmiechem, po czym mnie przytuliła i wyszła z pokoju. Wtuliłam się w poduszkę, a z moich oczu znów popłynęły łzy. Poczułam rękę na moich plecach, miałam nadzieje, że to Łukasz.
- Co się stało? – usłyszałam głos Kingi. Czy ona zawsze musiała się tak mieszać?! – Możesz mi zaufać. Masz we mnie oparcie. Poczuła, że muszę opowiedzieć jej co mi się przytrafiło.
Opowiedziałam jej wszystko siedziałyśmy w ciszy. Dziewczyna wyglądała jakby dopierała w głowie słowa.
- Przykro mi z twojego powodu. – powiedziała po chwili.  – Chciałabyś iść na spacer po parku? Ale po obiedzie bo jestem głodna. – odruchowo pogłaskała się po brzuchu. Zrobiło mi się miło, że mogę mieć w kimś oparcie.
-Okay. – odpowiedziałam po czym razem ruszyłyśmy do wyjścia.


♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Rozdział trzeci. Przepraszam za błędy. Liczę na gwiazdki i komentarze.  Pozdrawiam. Zaczęcam też do czytania opowiadania na Wattpad :))
Aisa ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz