piątek, 27 marca 2015

Listy

Od pogrzebu minęły dwa dni. Ten  czas spędziłam tylko z moim chłopakiem. Cieszyłam się, że mam go przy sobie.
Dzisiaj miałam zostać przeniesiona do domu dziecka. Wolałabym mieszkać u Łukasza. Niestety będę mogła dopiero za dwa lata. Trochę mi smutno, że muszę opuścić to miejsce, polubiłam panią Kamile i dzieciaki, które tu trafiły. Pakowałam swoje rzeczy do walizki. Kinga siedziała cały czas na łóżku, patrząc pusto przed siebie.
Nagle odezwała się.
- Jadę do Katowic.
- Po co? - spytałam zdziwiona, jej nagłą wiadomością.
- Mieszka tam moja ciocia. Zaopiekuję się mną. - mówiła prawie płacząc.
- Kiedy jedziesz? - ja też już prawie płakałam. Poznałyśmy się nie dawno, ale bardzo się polubiłyśmy.
- Jutro rano. - płakała.
Podeszłam i przytuliłam moją przyjaciółkę.
- Idziemy na śniadanie? - spytała. - Jestem głodna. - dodała. Nie dziwiło mnie to.
- Ty zawsze jesteś głodna. - wybuchłyśmy śmiechem. - Okay, chodź. - powiedziałam.
Wyszłyśmy z pokoju.
Na stołówce byłam po raz ostatni.  Nic od mojego przybycia się tu nie zmieniło.
Ściany nadal były jasno kremowe, ozdobione namalowanymi postaciami z bajek. Wzdłuż ściany było ustawione osiem, dużych stołów. W koło nich były poustawiane krzesła. Na przeciwko stołów, była kuchnia oraz szwecki stół. Wzięłyśmy talerze i  nałożyłyśmy sobie jedzenie. Usiadłyśmy tam gdzie zwykle. Kinga rozmawiała z inni, pod czas gdy ja jadłam zamyślona. Wpadłam nagle na genialny pomysł. Przed przeniesieniem pójdę do mieszkania, gdzie mieszkałam z mamą. Chciałabym zobaczyć go jeszcze raz.

Szybko skończyłam jeść, dokończyłam pakowanie, wzięłam klucze  i wyszłam w kierunku mojego mieszkania.

Po dwudziestu minutach byłam na miejscu. Włożyłam klucz w zamek. Wahałam się przez chwilę. W końcu weszłam do środka. 
Mieszkanie wyglądało normalnie, jakbyśmy nadal tu mieszkały.
Zrobiłam szybki obchód po domu. Weszłam do mojego i rozejrzałam się wyglądał normalnie.  Otrzymałam wiadomość SMS.
Od: Edyta
Do: Ja
Od ostatniego spotkania uśmiech nie zchodzi mi z twarzy. Kiedy powtórka? ;***

Nie znam żaden Edyty. Przecież to telefon Łukasza. Czy on mnie zdradzał. Mój wzrok powędrował na biuko, gdzie zauważyłam kartkę.

Asiu! W salonie na stole zostawiłam kopertę, zajrzyj do niej. Baw się dobrze.
Kocham
Mama

Mimowolnie zaczęłam płakać. Minął dopiero tydzień od jej śmierci. Przez te dni prawie cały czas płakałam. Wszystko mi o niej przypominało.
Chwila?! Jaka koperta? Pobiegłam do salonu. Rzeczywiście leżała tam koperta, a w niej mniejsze koperty. Wszystkie były zaadresowane do mojej mamy. Postanowiłam je przeczytać. Było ich sporo.

Po przeczytaniu paru listów, wywnioskowałam, że wszystkie są od mojego ojca. Pisał w nich, że kocha moją mamę i mnie, chciałby być z nami, dopytywał się o mnie. Pisał też o prezentach, które mi wysyłał. Moją uwagę przykuł list, wysłany był parę dni przed moimi 16 urodzinami.

                          Los Angeles, 20.06.2015
                     Droga Łucjo!
    Nie długo urodziny naszej córki. Chciałbym cię powiadomić o prezencie dla niej.
    Co roku wysyłałem jej różne prezenty. Każdej dziewczynce na pewno by się spodobały. W tym roku prezentem będę ja. Przyjadę do Was dzień po jej urodzinach. Kocham ją. I Ciebie. Mam nadzieję,  że podoba Ci się ten pomysł.
     Czekam na Twoją odpowiedź. Uważaj na siebie, a tym bardziej na nią. Ucałuj córeczkę ode mnie.
                                          Na zawsze
                                              Johnny ♡
,, ... Na zawsze ... " 
Czytałam to parę razy. Każdy list tak podpisywał. Było to naprawdę urocze. Czemu mama nigdy mi tego nie pokazała. Ale chwila... o co chodzi z tym ,, uważaj na siebie, a tym bardziej na nią ". Może po prostu się troszczył.

Nagle zauważyłam, że w dolnym rogu jest coś napisane.
Odwróć
Zgodnie z napisem, odwróciłam. Od razu rozpoznałam pismo mojej mamy.
 
Asiu, może i nie wierzysz w treść tych listów. To wszystko prawda. Kiedy będziesz to czytać, mnie może już nie być. Uważaj na siebie i bądź dzielna. Oni Cię śledzą. Chciałabym, abyś spotkała się z Johnny'm. On cię kocha. Ja ciebie też.
P.s. Nie mów nic policji.
Kocham Cię
Mama ♥

Nie mogłam uwierzyć. Może to nie był wypadek. Na kogo mam uważać?! Nic bnie rozumiałam.

Było już późno. Musiałam wracać.
Po wejściu do pogotowia opiekuńczego, spotkałam panią Kamile.
- Masz gościa. - oznajmiła. Nie wiem kto to mógł być.  Poszłam w stronę wskazanej przez opiekunkę, sali.

Wchodząc do środka, nie mogłam uwierzyć. Na krześle siedział on...
♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Rozdział szósty!!!
Mam nadzieję,że się spodoba. Wszelka opinia miło widziana. Nawet ta nie miła. :)

Aisa ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz