Nie chciałam jeszcze wracać z wakacji, ale jak trzeba, to trzeba. Pociesza mnie fakt, że widok z samolotu jest piękny. Nadal mam dziennik, choć tato kazał mi go zniszczyć. Dręczy mnie myśl czemu to ja go miałam znaleźć i co mam z nim zrobić.
- Coś się stało? - spytał Luke siadając obok mnie. Choć coś mnie kusiło, żeby powiedzieć mu prawdę, nie mogę tego zrobić.
- Martwię się, że niedługo pierwszy dzień szkoły. - okłamałam go. Nigdy nie bałam się nowych kontaktów.
- Nie martw się. Będzie dobrze. - objął mnie i pocałował lekko w czoło. - twój ojciec mówił, że znalazłaś jakiś dziennik. To prawda?
- Nie. - odpowiedziałam bez zastanowienia. Chłopak przyglądał mi się uważnie.
- Kłamiesz?
- Nie.
- Wiem, że kłamiesz i doskonale wiesz jak bardzo brzydzę się kłamstwa. - powiedział i odszedł na tył samolotu.
Po powrocie znów wzięłam dziennik. Na razie nie mam ochoty go czytać. Dalej jestem oczarowana jego okładką. Tak pięknej nigdy nie widziałam.
- Johanna, jesteś zajęta? - tato wpadł do pokoju. Szybko schowałam dziennik pod tyłek. Uśmiechnełam się do taty.
- Co tam masz? - zapytał.
- To od chłopaka. - rzuciłam na poczekaniu.
- Nie wnikam. - odparł rzucając ręce do góry w geście poddania się.
- Co chciałeś? - przerwałam krępującą ciszę.
- Chciałem z tobą rozmawiać.
- Okay. - kręciłam się nerwowo na siedzeniu.
- I chciałem cię przeprosić, że się w tedy tak wkurzyłem.
- Mhm. - ojciec przeszywał mnie wzrokiem. - Zaraz do ciebie przyjdę. - po tych słowach tato w końcu wyszedł z mojego pokoju.
- Co jest? - spytałam wchodząc do gabinetu ojca.
- Siadaj. - powiedział wskazując na krzesło. Brzmiało poważnie więc od razu usiadłam. Oparł podbródek na dłoniach. Wpatrywał się w moje oczy.
- Powiesz w końcu o co chodzi? - lekko się zirytowałam tą ciszą.
- Tak. Mam dwie sprawy . - zaczął. - Pierwsza to taka, że dostałem list ze świata czarodzieji.
- I? - tato umiał trzymać wszystkich w napięciu.
- Musisz zaliczyć egzaminy z magii. Każdy szesnastolatek musi to przejść. Jamie na pewno ci pomoże się przygotować.
- Yhym. - odparłam. - A ta druga sprawa.
- Wiem, że nie pozbyłaś się tego dziennika. - poruszyłam się nerwowo na krześle. Oczywiście, że do nieczego się nie przyznam. - Zniszcz go. On nie doprowadzi do niczego dobrego. Im więcej to zaglądasz, tym bardziej porywa twoją duszę do tamtego świata.
- Umiem to kontrolować.
- Tylko jedena czarodziejka umiała to kontrolować, ale dawno nie żyje. Nie miała też potomstwa, które mogłoby odziedziczyć ten dar.
- Nie martw się panuję nad tym. - odparłam. - Mogę już iść?
-Mówię poważnie.
- Ja też. - po czym szybko wyszłam do swojego pokoju.
Gdy budzik zadzwonił od razu wstałam. Musiałam przygotować się na swój pierwszy dzień szkoły. Ubrałam się, uczesałam i zeszłam na dół. W domu było podejrzanie cicho. Zrobiłam sobie śniadanie i ruszyłam na przystanek.
Czekając na autobus, zauważyłam że nie było nikogo oprócz starszej pani, która siedziała na tej samej ławce co ja. Nie odzywałam się, pani również. Gdy w końcu nadjechał autobus, którym miałam się udać do szkoły, wstałam z ławki. Spojrzałam na staruszke. Jej już nie było. Zdezorientowana zaczęłam się za nią rozglądać. Nigdzie jej nie widziałam, a przecież kulejąca staruszka tak szybko by nie poszła poza zasięg wzroku.
-.Wchodzisz, czy czekasz? - spytał dość nie miło kierowca.
- Tak. Już. - wsiadłam szybko do środka i zajęłam pierwsze wolne miejsce.
W Polsce poszłabym do pierwszej klasy liceum. Tu w wieku 16 lat idę do drugiej klasy liceum. Poszłam do sali 232. Ta szkoła wydaje się wielka. Drzwi do klasy były otwarte. W środku była jakaś grupka chłopaków i parę dziewczyn. W klasie było głośno. Gdy weszłam do sali nagle zapadła cisza. Po chwili, chłopaki jak zwykle musieli to jakoś skomentować.
- Ej lala, chyba klasy pomyliłaś!
- Ładne nóżki!
- Mamy nową laskę w klasie!
Tak brzmiały tylko nie które teksty. Zignorowałam je. Usiadłam w pustej ławce. Dziewczyny cały czas przeszywały mnie wzrokiem. Po paru minutach przyszła nauczycielka i zaczęła mówić o sprawach organizacyjnych. Panowała cisza. Najwyraźniej mieli do niej szacunek.
- O jeszcze jedno. Mamy nowa uczennice. - zaklnęłam w myśli. Nie lubiałam zwracać na siebie uwagi. - Wstań i przedstaw się nam. - wskazała na mnie. Wstałam nie chętnie.
- Mam na imię Johanna. Od początku wakacji mieszkam u ojca. Wcześniej mieszkałam w Polsce. - na nazwę mojego kraju, uczniowie zrobili dziwne miny. - To nie duże państwo w w Europie. - wytłumaczyłam.
- Dobrze. - odparła pani.
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Radosna udałam się na przerwę.
- I jak tam w szkole? - spytały jakieś dziewczyny z mojej klasy. Mówili wolno i wyraźnie.
- Okay. - odpowiedziałam podejrzliwie. - Czemu tak dziwnie mówicie?
- Bo jesteś z tej... no... Polski, na pewno nie umiesz mówić po angielsku. - zaczęły się śmiać i poszły. To również zignorowałam.
Reszta dnia minęła spokojnie. Po powrocie do domu nadal było dziwnie pusto.
- Jest ktoś ? - spytałam wchodząc do domu.
- Cześć młoda. - powiedział Jock na przywitanie. - Jak tam pierwszy dzień w szkole?
- Żyje, czyli nawet dobrze. Było strasznie dużo organizacji.
- To nawet fajnie. - odparł. - Jesteś głodna?
- Nie. Jadłam lunch w szkole. - powiedziałam w pośpiechu. - Jakby ktoś pytał to jestem w swoim pokoju.
- Dobra.
Zamknęłam się w pokoju. Rzuciłam plecach i kurtkę na środek pokoju i zaczęłam szukać dziennika. Usiadłam wygodnie w fotelu. Wzięłam do ręki dziennik. Otworzyłam na jednej z pierwszych stron. Przyłożyłam rękę na stronę.
Otworzyłam oczy. Oślepiło mnie światło. Nie wiem skąd dochodziło, ale było strasznie jasne. Wstałam powoli. Wokół mnie była sama zieleń. Pięknie kwitnące drzewa, wspaniałe krzewy i cudownie pachnące kwiaty.
- Chodź ze mną. - powiedziała staruszka. Rozpoznałam ją od razu. To była ta sama staruszka, która siedziała ze mną na przystanku. Podała mi rękę.
- Kim jesteś? - spytałam odsuwając się od kobiety.
- Nie zadawaj pytań, na które nie chcesz znać odpowiedzi. - jej słowa były dla mnie nie zrozumiałe.
- Lepiej chodź.
- Nie znam cię.
- Ale ja znam ciebie. - po tych słowach poszłam za nią. Sama nie wiem dlaczego. Chyba po prostu stwierdziłam, że w tak pięknym miejscu nic mi się nie może wstać.
Mijaliśmy ludzi. Spacerowali. Szli lekko. Niczym z powiewem wiatru. Byli piękni. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Wszędzie było kolorowo. Bardzo mi się tu podobało.
- Ludzie żyją tu beztrosko i szczęśliwie.
- Gdzie my w ogóle jesteśmy? - spytałam.
- W świecie, między naszym światem a dziennikiem.
- Czemu ludzie w naszym świecie nie są tak szczęśliwi jak tu?
- Bo ludźmi rządzi pycha i chciwość.
Dalej szłyśmy w milczeniu. Po pewnym czasie zauważyłam windę. Dziwnie wyglądała winda po środku parku. Bez wahania weszłam do środka. Po zamknięciu drzwi widna ruszyła z impetem do góry, musiałam oprzeć się o ścianę, aby się nie wywrócić .
- Jesteśmy na drugim piętrze. - oznajmiła staruszka. Nic nie powiedziałam tylko przytaknęłam. Na drugim piętrze było dużo drzew, ale były one inne. Zamiast liści miały kwiaty. Były one w różnych jasnych kolorach.
- Lepiej się odwróć. - napomniała mnie staruszka. Dopiero teraz zauważyłam, że nie wygląda tak staro. Owszem, miała zmarszczki, ale ty wraz wydawały się mniej widoczne. Odwróciłam się powoli. Zauważyłam wielkie schody. Na szczycie znajdował się tron, na którym siedziała królowa. Była piękna, nie tak piękna jak ludzie z pierwszego poziomu. Była jeszcze piękniejsza. Poddani klęczeli na schodach. Byli ubrani w drogie ciuchy. Przeszliśmy się alejką wśród drzew. Po drodze mijaliśmy domy ludzi, mieszkających tu. Zdawały się być bardzo luksusowe.
- Czemu tu jesteśmy?
- Przez to przechodzisz za każdym razem, gdy przenosisz się w świat dziennika. Najczęściej przechodzi się szybkciej, ale chcę ci pokazać co się stanie gdy nie będziesz uważać.
- A co się stanie? - spytałam.
- Zostaniesz tu, a powrotu nie będzie.
- Tu jest fajnie.
- Do czasu.
- Dlaczego ja? - spytałam.
- Bo dziennik cię wybrał.
- Wybrał do czego?
- Wszystko chciała byś wiedzieć. Dowiesz się w wszystkiego swoim czasie.
Dalej szłyśmy w milczeniu, aż do momentu gdy przed nami ujżeliśmy górę.
- Musimy tam wejść.
- Uwielbiam chodzić po górach.
Szliśmy ścieżką górską, im bliżej byliśmy szczytu tym więcej było namiotów. Przypominały te wojskowe. Nie interesowały mnie zbytnio, dopóki z jednego z nich nie wyszła wysoka postać w kapturze. Nie było widać twarzy, tylko czerń pod kapturem. Patrzył w moją stronę z uwagą.
- Kto to? - szepnęłam.
- Nazywamy ich kapturzakami. Chcą zdobyć trzeci poziom. - przytaknęłam tylko głową.
Na szczycie znajdowała się wielka brama, której pilnował gwardzista.
Weszliśmy do środka. Naszym oczą ukazał się wielki zamek. Był piękny, niczym z bajki. Królowa zasiadała na ławce przed zamkiem. Była jeszcze piękniejsza od poprzedniej królowej. Nie mogłam znaleźć niczego do czego można by porównać jej urodę.
- Kim ty właściwie jesteś? - spytałam po raz kolejny.
- Jedyną osobą, która umie kontrolować dziennik.
- Ale. - nie mogłam się wysłowić. - Ty ponoć nie żyjesz.
- Padłam niesłusznym oskarżeniom. Musiałam zniknąć, więc pomogli mi upozorować śmierć. - wytłumaczyła. - jeśli zrobisz, to do czego cię wybrano, pomożesz mi pozbyć się zarzutów.
- A jak masz na imię?
- Bettany - myślałam chwilę nad nowymi informacjami.
- To ile ty właściwie masz lat?
- 302 . - wytrzeszczyłam oczy. Czy to w ogóle było możliwe?
- Johanna! - krzyknął Jack.
- Co? - ocknęłam się, a dziennik spadł mi na podłogę.
- Co to?- wskazał ręką na dziennik.
- Nie ważne. Co chciałeś?
- Aa. Ojciec cię woła. Jest na ciebie wkurzony. Jęknęłam i wstałam.
- O. Tato. - minęłam go na schodach. - Co chciałeś? - nic nie powiedział. Poszedł do mojego pokoju. - Co ty robisz?
- Dawno powinienem to zrobić. - wziął dziennik i skierował się z nim do salonu. W żaden sposób nie udało mi się go zatrzymać. Wrzucił go prosto do ognia, który palił się w kominku. Widziałam już, że nie pomogę Bettany, ani sobie, ani nikomu.
Historia szesnastolatki, której życie zmieniło się po śmierci matki.
środa, 30 września 2015
Koniec tego dobrego
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super opowiadanie. Wieczorem zobiorę się do czytania od początku i całego! *-*
OdpowiedzUsuńWciąga! :)
http://siatkareczkablogaq.blogspot.com/
Dziękuję :) Miło to słyszeć ;) z chęcią przeczytam Twojego bloga :3
Usuń