środa, 6 maja 2015

Ranni

      Obudziłam się. Z tego co zdążyłam zauważyć, to leżałam na łóżku w swoim pokoju. Drzwi do pokoju otworzyły się.
- Jak się czujesz? - spytał Luke wchodząc do pomieszczenia.
- Chyba dobrze. - odpowiedziałam zmieszana.  - Czemu leżę? Co się stało?
- Urzyłaś sporej ilości mocy, pod czas walki z Leonem. Trochę cię to osłabiło. - wytłumaczył. Powoli zaczęłam sobie wszystko przypominać.
- Co z tatą i Jamiem? - spytałam zaniepokojona. Luke milczał. Wstałam energicznie. Wyszłam z pokoju. Poprawka, chciałam wyjść ale w ostatniej chwili szatyn złapał mnie za rękę.
- Powinnaś odpoczywać. - szepnął mi do ucha. Patrzyłam mu w oczy. On w moje również. W chwili nieuwagi, wyszarpałamrękę z uścisku. Wybiegłam z pokoju. Skierowałam się do sypialni taty.
- Jak się czujesz? - spytałam siadając obok niego.
- Dobrze. - powiedział wymuszając uśmiech.
- Wiem, że kłamiesz.
- No dobra. - westchnął. - Lekko boli.
- Taka wersja może być. - uśmiechnęłam się.
- Co z resztą? - spytał nagle.
- Pójdę zobaczyć.
- A jak ty się czujesz?
- Dobrze, tatusiu. Dobrze.
Po tych słowach wyszłam z pokoju. Najpierw poszłam szukać blondyna w sypialni dla gości. Niestety, nie zastałam go. Skierowałam się do pokoju Lily.
- Widziałaś Jamiego? - spytałam wchodząc do pokoju bez pukania.
Stanęłam w progu, gdy zauważyłam Lily śpiącą w objęciach Jamiego. Mimowolnie poleciała mi pojedyncza łza. Niczym w filmie Beksa.
- Johanna? - spytał zaspany blondyn. Moja siostra również się obudziła. Posłała mi tylko triumfujący uśmiech. Poszłam do swojej sypialni. Rzuciłam się na łóżko i schowałam głowę w poduszki. Znów płakałam. I to przez kogo? Przez tego kretyna. Kretyna z pięknymi blond wlosami, złotymi oczami i idealnym uśmiechem.
- Przestań o nim myśleć! - zganiłam się w myślach.
- Co się stało? - poczułam dłoń na moich plecach i kojący głos. Nawet nie wiem, kiedy Luke wszedł do mojego pokoju. Nie chciałam z nim rozmawiać. Wszystko za bardzo boli. - Powiedz. Będzie ci lżej. - nagle poczułam, że mogę mu zaufać.
- Nienawidzę mężczyzn. Zostane feministką. Facet jest mi niepotrzebny.
- Dobrze, ale o co się stało? - spytał ponownie.
- Jamie. - odpowiedziałam siadając. Miałam rozmazany makijaż, a włosy były w nieładzie. Luke tylko mi się przyglądał. Po chwili przytulił mnie. Miło  było czuć czyjąś bliskość.
- Co znowu zrobił?
- On. Jest z Lily, a mi trudno to zaakceptować. - chociaż znam Luke'a od nie dawna, czułam jakbym znała go od zawsze. W tej chwili wydał się być moim najlepszym przyjacielem, którego ostatnio mi brakowało.
- Stać cię na kogoś, kto będzie cię szanował i kochał. Kogoś, kto zawsze będzie przy tobie.
- Co masz na myśli? - spytałam lekko zdziwiona. Dopiero teraz zauważyłam, że patrzy mi w oczy. Zarumieniłam się. Rzadko mi się to zdarzało.
- Zasługujesz na kogoś... godnego ciebie. -przerwał, a ja mogłam się domyślać co zaraz powie. -  Na mnie. - wyszeptał. Ujął mój podbródek, głowę uniósł lekko do góry. Teraz patrzyłam w jego brązowe oczy. Pocałował mnie najpierw delikatnie. Byłam zdziwiona, ale kiedy odwzajemniłam pocałunek, stał on się bardziej namiętny.

Tydzień później.....
- Idziemy na spacer? - spytał Luke. Wychodząc z salonu. Od czasu naszego pocałunku, często tu bywał.
- Pewnie. - odpowiedziałam uśmiechając się.
Podał i moją torebkę. Otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił. Jak prawdziwy dżentelmen.
Szliśmy powoli, ścieżką w parku. Całą drogę odbyliśmy w ciszy.
- Usiądziemy? - spytałam wskazując ławkę. Pokiwał głową.
- Co tak milczysz?
- Myślę. - odpowiedział. - Słuchaj. Mam dla ciebie prezent. Jest u ciebie w domu. - A co to jest? - spytałam.
- Niespodzianka. - uśmiechnął się zadziornie. Odwajemniłam gest.
- Patrz. To Katy. - dałam Lukeowi kuśkańca w bok.
- Cześć Katy! - wykrzyczałam, a dziewczyna zaczęła iść w moim kierunku.
- Co ty tu robisz? - spytałam witając się z nią.
- To samo co wy. Jestem na spacerze.
- Ale w dzień? - dziewczyna nie zrozumiała, bo zrobiła dziwną minę.
- Wiesz. Promienie słoneczne.
- Sama nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Czemu zawsze tak jest, że zajmujesz tych najładniejszych chłopaków? - spytała żartobliwie.
- Tak jakoś. - wybuchłyśmy śmiechem.
- Johanna, idziesz dzisiaj ze mną na zakupy? Wiesz, niedługo szkoła.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się. Kątem oka zauważyłam, że Luke siedzi znudzony. - Przepraszam, ale musimy już wracać. - po tych slowach pożegnałam się z dziewczyną. Luke energicznie wstał. Wystawił rękę. Złapałam za nią. Trzymając się za dłonie wróciliśmy do domu.
- Wróciliśmy! - krzyknęłam wchodząc do domu.
- Johanna. Coś na ciebie czeka w salonie! - krzyknął tata. Skierowałam się do pomieszczenia. Na środku stała sztaluga. Zdziwiłam się.
- Wiem, że kochasz malować i chcesz się tym zajmować. Muzyka to tylko hobby. - powiedział Luke obejmując mnie.
- Ale skąd? - spytałam.
- Przejrzałem twój szkicownik. - odezwał się tata. Patrzył na nas z radością w oczach.
- Dziękuję. - pisnęłam. Nikomu o tym nie mówiłam. Lubiłam to robić dla samej siebie, ale myślałam o skończeniu Akademi Sztuk Pięknych. Znów czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Poczułam  wibracje w mojej kieszeni.
Katy: Możesz iść na zakupy za 30 min?
Ja: Okay.
Schowałam telefon do kieszeni.
- Idę z Katy na zakupy. - poinformowałam innych. - Jeszce raz dziękuję. - powiedziałam i pognałam na górę. Z szafy wyjęłam ciuchy, które chciałam na siebie włożyć.
Znowu poczułam wibracje. Tym razem ktoś dzwonił. Byłam pewna, że to Katy.
- Halo?
- Nie czuj się tak bezpieczna. Oni nadal są na wolności.
            ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
Przepraszam, że rozdział dopiero dziś. Wiem, obiecałam wcześniej, ale dwa razy mi się usunął. Jeszcze raz przepraszam. Dziękuję za wszystki wyświetlenia i komentarze. To naprawdę motywuje. Przepraszam też za błędy ale pisze na telefonie.
Kochu
Aisa

4 komentarze:

  1. Rozdzial jak zwykle zajebisty troche krotki ale jest okey. Ej ja myslalam ze Johanna bedzie z Jamie. Ej no !! Dlaczego nie ?! :( Myslalam ze beda razem

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta końcówka -.- jal mozna konczyc w takim momencie??? Czekam na next *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezwykły rozdział. Tylko... na prawdę myślałam, że Johanna będzie Jamie'm. Szkoda. Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń